Bądź na bieżąco!



Zapisz się do naszego newslettera
i ciesz się najnowszymi informacjami
z Twojego regionu.

Od dziś będziesz wiedział(a) wszystko to, co dzieje się interesującego nie tylko w Twoim sołectwie lecz także w całej Twojej okolicy. Nie zwlekaj, zapisz się już teraz!

zapisz się
Bądź na bieżąco!
zapisz się Zapisz się do naszego newslettera i ciesz się najnowszymi informacjami z Twojego regionu.
DZIŚ:
piątek,29 marca
Imienieny:
Wiktoryna, Cyryl, Eustachy
dziś
pogoda_1
°C
jutro
pogoda_2
°C
Wyznacz trasę swojej podróży
1
2
<POWRÓT
Karty Historii: Wiarusy
obrazek
19 lutego 1948 roku w Gorcach nad Harklową miała miejsce obława Korpusu Bezpieczeństwa Publicznego, której celem było rozbicie obozu partyzanckiego oddziału „Wiarusy”.
W związku z kolejną rocznicą rozbicia ,, bunkra” -ta nazwa do dzisiaj funkcjonuje w przekazach starszych mieszkańców- postanowiłem przybliżyć Czytelnikom przebieg i skutki tamtych wydarzeń. O pomoc w opracowaniu tematu poprosiłem Oskara Łapsę, pasjonata historii, od kilku już lat mieszkańca Harklowej, którego relację i udostępnione materiały przedstawiam poniżej:

- Harklowa była świadkiem wielu wydarzeń historycznych, typowych dla większości wiosek na Podhalu, nie ominęły jej również dramaty ostatniej wojny. Nasza wieś zapisała się jako symbol pierwszej partyzanckiej akcji przeciwko Niemcom (wcześniej podziemie likwidowało tylko konfidentów), ataku oddziału AK „Wilk” przeciwko placówce Grenzschutzu
(obecna szkoła) - sama akcja to raczej strzelanina przestraszonych młodych „chłopaków z lasu” (pierwszy raz mających styczność z wrogiem) z wiekowymi starszymi Austriakami (do Grenzschutzu rekrutowano ludzi nie zdolnych do walki na froncie). Po wojnie na Podhalu nie nastał pokój, działalność oddziału „Ognia” też odbiła się na życiu mieszkańców, choćby rozstrzelanie sierżanta MO Jana Wójcika we wsi, czy wielka obława NKWD i UB z1- 5 stycznia 1946 roku, przed którą oddział „Ognia” po kilku potyczkach, szukał schronienia na Koszarach Harklowskich. Nawet po śmierci Kurasia do wsi nie zawitał spokój, w górach za Koszarami w Knurowskim Potoku doszło do walki 19 lutego 1948 roku między obławą UB a Oddziałem Partyzanckim „Wiarusy”. Ale po kolei...

Po śmierci Józefa Kurasia „Ognia” w wyniku ogłoszonej amnestii tzw. „kompanie” zgrupowania „Błyskawica” składały broń w placówkach Urzędu Bezpieczeństwa, wyjątkiem była 3 kompania z rejonu Rabki, a raczej jej niedobitki dowodzone przez sierż. Antoniego Wąsowicza „Rocha”, który postanowił kontynuować walkę i tak powstał oddział „Wiarusy”. Po ucieczce do Austrii „Rocha” (gdzie złapało go NKWD i deportowano do Polski, stracono go 24 lutego 1948 roku), dowództwo przejął Józef Świder „Pucuła””Mściciel” (urodzony w Rdzawce, wcześniej walczył jako szeregowy żołnierz w zgrupowaniu „Ognia” w 3 kompanii). I tutaj rozpoczyna się część historii związana z Harklową. Końcem października widząc nieuchronnie nadciągającą zimę postanowiono zbudować obóz w bezpiecznym miejscu, zlokalizowano go w dolinie Knurowskiego Potoku, w gęstym lesie o tutejszej nazwie „Karcmarzki Groń” (las ten należał do Niemca z Harklowej, właściciela karczmy). Dla kilkunastoosobowego oddziału wybudowano dość obszerną ziemiankę z trzema ścianami wkopanymi w zbocze, jedną zbudowaną z bali z oknem w kierunku potoku z płaskim dachem przykrytym darniną, oprócz tego zbudowano niewielki magazyn na zapasy oraz nad potokiem zadaszenie pod kuchnię. Zasady obozowania bezwzględnie przestrzegane dotyczyły bezpieczeństwa: nigdy do obozu nie można było przyjść od strony Dunajca, gdzie mieszkali ludzie, którzy mogli ich zauważyć, tylko od strony Kiczory (konspiracja była do tego stopnia skuteczna, że członek oddziału który zdradził położenie bazy „Grzmot”, poprowadził obławę UB od strony północnej, nie od Knurowa, ani Harklowej, gdyż nie potrafił zlokalizować obozu od tej strony). Położenie bunkra znało tylko 2 chłopców (bracia Szlembarscy), którzy dostarczali tam żywność. Ponadto po śniadaniu (zakładano że w nocy nikt nie jest w stanie tam trafić) wystawiano dwuosobowy posterunek w miejscu, z którego podobno było duże pole obserwacji (zapewne chodzi o Solnisko). Życie w takim obozie to była prawdziwa udręka, największym wrogiem były wszechobecne wszy, które nie pozwalały nawet spać spokojnie, spano na składanych drewnianych pryczach (co potem uratuje życie partyzantom) wyposażenie ziemianki stanowił jeszcze piecyk i kilka stołków z niewielkim stolikiem.

11 lutego Józef Świder „Mściciel” wyruszył z częścią podkomendnych z lasów harklowskich w kierunku Krakowa: co miało być ich celem? Do dzisiaj nie wiadomo - szli nocami, 13 lutego w Lubniu zastał ich świt więc postanowili się ukryć, zatrzymali się u jednego z gospodarzy, który wysłał syna do miejscowej placówki KBW (Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego). Żołnierze natychmiast otoczyli dom, jednak podczas zbliżania się zostali zauważeni przez wartownika. Partyzanci korzystając z śnieżycy i ograniczonej widoczności wymknęli się z domu i ruszyli w kierunku pobliskiego wąwozu, tam zagrodzili im drogę strzelec KBW Kropiński, który padł trafiony serią z karabinu „Czarnego” (zastępcy „Mściciela”). „Czarny” przedarł się jako pierwszy , za nim poszedł „Mściciel”: na jego drodze stanął szer. KBW Wojciechowski, który po wystrzeleniu magazynka amunicji rzucił granat. W nerwach użył zbyt dużo siły i granat wybuchł daleko za „Mścicielem”, który biegł strzelając w jego kierunku - ten nie widząc szansy na przeładowanie broni, udał, że został trafiony i padł na ziemię. „Mściciel” podbiegł do niego zabrał mu granat, który cisnął w kierunku ścigających go żołnierzy KBW i zaczął uciekać w kierunku wąwozu. Wtedy Wojciechowski załadował broń i strzelił w głowę „Mściciela” zabijając go na miejscu. Podczas ucieczki został ranny i schwytany jeden z partyzantów Marian Kozłecki „Grzmot”, który poddany torturom zobowiązał się do wskazania miejsca obozu w górach Harklowej.

Po śmierci „Mściciela” dowództwo objął Dymitr Ilienko „Czarny” ( w źródłach UB błędnie nazywany Dymitrem Zasulskim) - ur. 1921 roku w Puszkinie, w czasie wojny walczył w oddziale partyzanckim „Głos”, następnie wcielony do 227 pułku strzelców, skąd w stopniu st. sierż. zdezerterował na wieść o aresztowaniach byłych partyzantów przez NKWD. Później walczył w oddziale „Wichra”, a następnie w 5 kompanii Zgrupowania „Błyskawica” Józefa Kurasia „Ognia” od września 1947 roku w „Wiarusach”. Tyle o biografii wróćmy do wydarzeń z lutego 1948 roku. Po śmierci „Mściciela” oddział po kilku dniach kluczenia i zmylenia pogoni, wrócił do ziemianki w Harklowej, straszliwie zmęczeni usnęli nie wystawiając warty. W tym czasie UB nie próżnowało, po brutalnym przesłuchaniu „Grzmota” zawieziono go do Ochotnicy, gdzie czekała Grupa Operacyjna KBW która natychmiast ruszyła prowadzona przez „Grzmota”: po 7 godzinach marszu w śniegu dotarli pod bunkier. Atak rozpoczął się nad ranem 19 lutego 1948 roku od wrzucenia granatu przez okno. Nastąpił wybuch i cisza, co ciekawe, żołnierze KBW nie odważyli się wejść zaraz po wybuchu do środka, tylko czekali (widać, że czuli respekt przed zaprawionymi w walce „Wiarusami”). Granat wpadł do ziemianki i potoczył się pod śpiących na rozłożonych pryczach partyzantów, siła wybuchu o dziwo nie zrobiła nic ludziom będącym w środku, bo skumulowała się pod pryczami z belek i odłamki powbijały się w nie.. . Czas szoku po wybuchu granatu nie został wykorzystany i żołnierze KBW nie weszli do środka, chociaż oszołomienie partyzantów przez kilka minut musiało być ogromne!!! Po otrząśnięciu się z szoku „Wiarusy” rozpoczęli twardą obronę, w oknie ustawili niemiecki karabin MG i rozpoczęli ostrzał pozycji obławy. Pod osłoną ognia z MG wszyscy wydostali się z okrążonej ziemianki, podczas ucieczki ranny został „Czarny”: uciekali w dół Potoku Knurowskiego, a następnie skręcili w lewo i pod górę wzdłuż niewielkiego strumyka wychodzili w stronę Granicy (zapewne droga ucieczki wiodła poprzez Wilkówkę lub polanę Garlewicową i dalej przez Piekło do Ochotnicy). Następnie niosąc rannego „Czarnego”, który opadał z sił zeszli do Bartoszówki, gdzie u jednego z gospodarzy w stajni pod żłobem ukryli swojego rannego, licząc że obława go nie odnajdzie. Jednak gospodarz przerażony konsekwencjami ukrywania rannego partyzanta, załadował go na gnatki i wywiózł na kolibę na pobliskiej polanie. Wieczorem obława KBW dotarła na Bartoszówkę i rozpoczęła przeszukiwania domów. W tym samym czasie „Czarny", ciężko ranny, trawiony gorączką, wiedząc że nocy na kolibie nie przeżyje, zaczął schodzić na dół, gdzie natrafił na funkcjonariuszy UB i KBW. Zaczął się ostrzeliwać, ale szybko został rozbrojony i przewieziony na placówkę do Ochotnicy, gdzie po strasznym przesłuchaniu zmarł dnia 20 lutego o 4 nad ranem.

Po zdobyciu obozu „Wiarusów” oddział KBW podzielił się na dwie grupy, jedna ruszyła śladem uciekających partyzantów, i jak wyżej napisano „dopadła” „Czarnego” na Bartoszówce w Ochotnicy. Druga grupa przeszukała ziemiankę i cały obóz, zarekwirowała zdjęcia, dokumenty, broń, mundur i żywność oraz listy adresowane na nazwisko Józef Stopka. Następnie ta grupa z „Grzmotem” ruszyła w kierunku Koszar Harklowskich, gdzie aresztowano wskazanych przez niego łączników oddziału Władysława Szlembarskiego, Franciszka Szlembarskiego i ich ojca Jakuba. Jakiś czas potem aresztowano prawie całą siatkę terenową „Wiarusów”, w tym również Józefa Stopkę z Knurowa (pod zarzutem prowadzenia skrzynki kontaktowej).

Opisałem tutaj jeden z epizodów wojny „ludzi z gór” z okupantem, ale oczywiście Harklowa ma znacznie bogatszą historię związaną z okresem wojennym i powojennym, jest też wiele zagadek z tego okresu do dzisiaj nie rozwikłanych, które nie wiadomo czy stanowią prawdę czy też mit. Do dzisiaj jednoznacznie nie potwierdzono gdzie znajdował się obóz „Wiarusów”. Jeden z protokołów przesłuchań „Wiarusów” zawiera informację o ukryciu broni w studni w rejonie byłego obozu junaków na Grapce. A najdziwniejsza sprawa, to szeroko opisywany atak połączonych oddziałów „Lamparta” i Zołotara (opisany w dzienniku kpt. „Lamparta” i książce „Przyjaźń wojennych lat” płk. Zołotara), który być może okaże się fikcją, bowiem są pewne przesłanki które świadczą, że 150 osobowy oddział partyzantów stanął na górze Słowik i oddał kilka strzałów w kierunku placówki i na tym skończyła się „wielka” bitwa Harklowska! Dlaczego tak się stało? Czy zaważyła na tym cicha umowa między komendantem placówki Granzschutzu, a „Lampartem”? Czy może prośba partyzanta z Knurowa Ludwika Warmuza „Ptaszka” żeby nic nie robić, bo skończy się to pacyfikacją wsi???

Na pierwszym zdjęciu "Mściciel", potem Wiarusy, "Mściciel" i "Czarny " oraz Władysław Szlembarski i Józef Stopka po zatrzymaniu przez UB .
GALERIA ZDJĘĆ
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy
Dodaj komentarz

UWAGA! Dodawanie komentarzy tylko dla zarejestrowanych użytkowników. ZALOGUJ SIĘ | ZAREJESTRUJ SIĘ